Philemon Raichman i Maxime Joris przegrana w ostatniej 6. rundzie (4/7 5/16) Port Srebrny FIP w Bandol, stając naprzeciwko 8. rozstawionej drużyny, Hiszpanów Pol Hernandez i Guillermo Collado, dwóch graczy w pierwszej setce na świecie. Pomimo porażki Francuzi pokazali obiecujący poziom gry. Gorący wywiad.

Maxime, jak czułeś się na parkiecie?
Ogólnie całkiem nieźle. Jestem zadowolony z naszego występu. Oczywiście, bierzesz nas zaraz po meczu, więc trochę trudno to zrozumieć. Nie trafiliśmy na początku obu setów, wtedy przegraliśmy mecz. Potem wygraliśmy prawie wszystkie nasze gemy serwisowe. Może trochę się rozluźnili po przełamaniu, ale udało nam się trzymać naszej strategii. Szczerze mówiąc, to ich naprawdę denerwowało.

A jednak udało Ci się przełamać w drugiej turze...
Tak, wierzyliśmy w to. Szkoda, bo zabrakło nam trochę odwagi w kluczowych momentach. Ale jestem zadowolony z poziomu, jaki zaprezentowaliśmy, a także szczęśliwy, że mój „Philou” wrócił na tor!

Filemonie, co zmieniłeś w tym drugim zestawie, żeby odnieść sukces?
Niewiele, naprawdę. Nie zmieniliśmy strategii; po prostu trzymaliśmy się tego, co zaplanowaliśmy. Mniej błędów, więcej poświęcenia... i się opłaciło. Udało nam się przełamać przy wyniku 40-0, więc działało to dobrze. Powinniśmy byli zrobić to wcześniej...

Raichman / Joris: „Frustrujący mecz... ale obiecujący na przyszłość”

A co dalej?

Czy będą jeszcze jakieś wspólne turnieje?
Filemon: Jeszcze nic nie zaplanowaliśmy. Później na pewno moglibyśmy się spotkać ponownie; poszło dobrze. Ale na razie jest trochę niejasno.
Maksym: Ja ze swojej strony gram za dwa tygodnie z Dylanem Guichardem. Przesunę się na lewo, a potem spróbuję zbudować projekt z drugiej ligi Bordeaux pod koniec sezonu. Pomysłem byłoby granie z obcokrajowcem. Zacząłem sezon w ten sposób, chciałbym kontynuować w tej dynamice. Ale jeśli się nie uda... dlaczego nie zagrać ponownie z Philemonem?

A czy z Figuerolą to już koniec?
Tak, zatrzymaliśmy się po turnieju w Turcji. To była wspólna decyzja. Nie mieliśmy takich samych oczekiwań, ani takiego samego rytmu. Ale pozostaliśmy w dobrych stosunkach; nadal jesteśmy przyjaciółmi.

Bordeaux, Narbonne… jakie są Wasze cele na przyszłość?

Max, wspomniałeś o P2 w Bordeaux. Zaproszenie czy klasyczny stolik?
Jeszcze nie wiem. W P2 można wejść bez wielu punktów. Może poproszę o dziką kartę, ale nawet bez niej mam szansę się dostać. Zobaczymy.

A co z Narboną?
Tak, jest w programie. Świetnie byłoby zagrać we Francji, zwłaszcza w hali. Ale muszę jeszcze o tym pomyśleć, poświęcić trochę czasu i zobaczyć, z kim mógłbym zbudować coś spójnego. Idealnie byłoby zagrać w Bordeaux i Narbonne z tym samym partnerem.

Franck Binisti

Franck Binisti odkrył padla w Club des Pyramides w 2009 roku w regionie paryskim. Od tego czasu Padel stał się częścią jego życia. Często można go zobaczyć podczas tournee po Francji, gdzie relacjonuje najważniejsze francuskie wydarzenia związane z padelem.